- Dobra, teraz
twoja kolej - powiedziałam, kładąc głowę na kolanach Jareda, a ten
spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - No ja ci opowiedziałam o swoim
pierwszym razie, teraz twoja kolej.
- No, ale ty przegrałaś, więc musiałaś mi to powiedzieć. Ja nie muszę - odpowiedział, odgarniając mi włosy z czoła.
- Ale jesteś. - Skrzyżowałam ręce na piersi, robiąc minę obrażonego dziecka. Jared tylko się zaśmiał. - A może ty jesteś prawiczkiem, co? - rzuciłam, podnosząc się.
- Słucham?! - spytał zaskoczony.
- Nie chcesz opowiedzieć o swojej inicjacji seksualnej, bo wcale do niej nie doszło. Jesteś niewinny jak niemowlę. - To zdanie zawsze godziło w męską dumę i sprawiało, że rozwiązywały im się języki.
- No dobra, opowiem ci.
- No, ale ty przegrałaś, więc musiałaś mi to powiedzieć. Ja nie muszę - odpowiedział, odgarniając mi włosy z czoła.
- Ale jesteś. - Skrzyżowałam ręce na piersi, robiąc minę obrażonego dziecka. Jared tylko się zaśmiał. - A może ty jesteś prawiczkiem, co? - rzuciłam, podnosząc się.
- Słucham?! - spytał zaskoczony.
- Nie chcesz opowiedzieć o swojej inicjacji seksualnej, bo wcale do niej nie doszło. Jesteś niewinny jak niemowlę. - To zdanie zawsze godziło w męską dumę i sprawiało, że rozwiązywały im się języki.
- No dobra, opowiem ci.
Szeroko się uśmiechnęłam i położyłam obok niego na moim łóżku.
- Ze szczegółami proszę.
- Miałem piętnaście, a ona dwadzieścia pięć lat. Mieszkaliśmy wtedy tymczasowo w Chicago. Karen miała dwójkę dzieci i dużo starszego męża, któremu, jak mówiła, stawał tylko od biedy. Któregoś dnia poprosiła, żebym pomógł jej wnieść zakupy do mieszkania. Postawiłem torby na stole i już miałem wychodzić, gdy podeszła i zaczęła mnie całować. Byłem w wielkim szoku. Oderwała się ode mnie i powiedziała, że zawsze lubiła młodszych. Nie powiem, czułem się dumny, bo byłem zwykłym szczylem, a ona bardzo atrakcyjną kobietą, więc nie miałem nic przeciwko, gdy rozpięła mi spodnie i zajęła się moim sprzętem. Potem zrobiliśmy to na stole i tyle.
- Ej no, miało być ze szczegółami! - powiedziałam, szturchając jego ramię.
- Za bardzo ciekawska jesteś.
- To był tylko jeden raz czy jeszcze później coś tego, no?
- Czy mieliśmy romans?
- Ze szczegółami proszę.
- Miałem piętnaście, a ona dwadzieścia pięć lat. Mieszkaliśmy wtedy tymczasowo w Chicago. Karen miała dwójkę dzieci i dużo starszego męża, któremu, jak mówiła, stawał tylko od biedy. Któregoś dnia poprosiła, żebym pomógł jej wnieść zakupy do mieszkania. Postawiłem torby na stole i już miałem wychodzić, gdy podeszła i zaczęła mnie całować. Byłem w wielkim szoku. Oderwała się ode mnie i powiedziała, że zawsze lubiła młodszych. Nie powiem, czułem się dumny, bo byłem zwykłym szczylem, a ona bardzo atrakcyjną kobietą, więc nie miałem nic przeciwko, gdy rozpięła mi spodnie i zajęła się moim sprzętem. Potem zrobiliśmy to na stole i tyle.
- Ej no, miało być ze szczegółami! - powiedziałam, szturchając jego ramię.
- Za bardzo ciekawska jesteś.
- To był tylko jeden raz czy jeszcze później coś tego, no?
- Czy mieliśmy romans?
Przytaknęłam.
- Mieliśmy. Po pół roku nakrył nas jej
mąż i trochę się wkurzył. Kiedy wszystko doszło do mojej mamy,
wynieśliśmy się stamtąd.
- Jak w jakimś brazylijskim serialu - rzuciłam, śmiejąc się.
- A żebyś wiedziała - dodał i położył się na prawym boku. - Mówił ci już ktoś kiedyś, że jesteś piękna?
- Owszem - odpowiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Więc nie będę oryginalny. Jesteś piękna, nawet z tymi zadrapaniami - mówiąc to, przesunął palec po strupie, który znajdował się pod moim okiem, a następnie delikatnie mnie pocałował. Już po chwili to delikatne muśniecie zamieniło się w namiętny pocałunek. Położył się na mnie, a ja oplotłam jego szyję ramionami. Jego usta były niesamowicie miękkie, a dłonie z każdą chwilą robiły się odważniejsze. Gdy tylko poczułam je na swoich piersiach, oderwałam od niego usta.
- Coś nie tak? - spytał nieco zdezorientowany.
- Chyba ktoś puka do drzwi - rzuciłam, poprawiając bluzkę.
- Nic nie słyszałem - powiedział i położył wargi na mojej szyi.
- Lepiej sprawdzę. - Odsunęłam go i wstałam z łóżka. Zeszłam na dół i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Cholernie go pragnęłam, ale nie mogłam tego z nim wtedy zrobić.
- I kto to był? - usłyszałam i zobaczyłam, jak Jared schodzi z góry.
- Nikt. Zdawało mi się.
- Więc chyba możemy kontynuować. - Jego dłonie oplotły moje biodra, a usta muskały ramiona.
- Przepraszam cię, ale nie mogę - rzuciłam, oswobadzając się z jego uścisku.
- Myślałem, że nie masz z tym żadnych problemów.
- No tak, przecież daję każdemu, a odmawiam swojemu chłopakowi.
- Mary, nie to chciałem powiedzieć.
- Właśnie, że to.
- Jasne, znasz moje myśli lepiej niż ja.
- Będzie lepiej, jak już pójdziesz - powiedziałam, czując napływające łzy.
- Jak sobie chcesz. - Opuścił mój dom, trzaskając głośno drzwiami.
- Głupia idiotka! - wrzasnęłam, uderzając się otwartą dłonią w czoło i rzuciłam na kanapę.
- Jak w jakimś brazylijskim serialu - rzuciłam, śmiejąc się.
- A żebyś wiedziała - dodał i położył się na prawym boku. - Mówił ci już ktoś kiedyś, że jesteś piękna?
- Owszem - odpowiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Więc nie będę oryginalny. Jesteś piękna, nawet z tymi zadrapaniami - mówiąc to, przesunął palec po strupie, który znajdował się pod moim okiem, a następnie delikatnie mnie pocałował. Już po chwili to delikatne muśniecie zamieniło się w namiętny pocałunek. Położył się na mnie, a ja oplotłam jego szyję ramionami. Jego usta były niesamowicie miękkie, a dłonie z każdą chwilą robiły się odważniejsze. Gdy tylko poczułam je na swoich piersiach, oderwałam od niego usta.
- Coś nie tak? - spytał nieco zdezorientowany.
- Chyba ktoś puka do drzwi - rzuciłam, poprawiając bluzkę.
- Nic nie słyszałem - powiedział i położył wargi na mojej szyi.
- Lepiej sprawdzę. - Odsunęłam go i wstałam z łóżka. Zeszłam na dół i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Cholernie go pragnęłam, ale nie mogłam tego z nim wtedy zrobić.
- I kto to był? - usłyszałam i zobaczyłam, jak Jared schodzi z góry.
- Nikt. Zdawało mi się.
- Więc chyba możemy kontynuować. - Jego dłonie oplotły moje biodra, a usta muskały ramiona.
- Przepraszam cię, ale nie mogę - rzuciłam, oswobadzając się z jego uścisku.
- Myślałem, że nie masz z tym żadnych problemów.
- No tak, przecież daję każdemu, a odmawiam swojemu chłopakowi.
- Mary, nie to chciałem powiedzieć.
- Właśnie, że to.
- Jasne, znasz moje myśli lepiej niż ja.
- Będzie lepiej, jak już pójdziesz - powiedziałam, czując napływające łzy.
- Jak sobie chcesz. - Opuścił mój dom, trzaskając głośno drzwiami.
- Głupia idiotka! - wrzasnęłam, uderzając się otwartą dłonią w czoło i rzuciłam na kanapę.
***
- Mary, mów, co się stało - odezwała się Lisa, gdy tylko przestąpiła próg.
- Całowaliśmy się, on mi włożył ręce pod koszulkę, zaczął dotykać mojego biustu, a ja spanikowałam - wytłumaczyłam przyjaciółce sytuację.
- Ty? Dziewczyno, przecież już od dwóch tygodni marzysz o tym, żeby się z nim przespać.
- Wiem, ale się boję. Boję się, że, jak teraz to zrobimy, on mnie zostawi.
- Tylko gej zrezygnowałby z seksu z tobą - powiedziała, kładąc mi dłonie na rękach.
- Lis, mi nie chodzi o seks. Ja go kocham. Chcę, żeby łączyło nas coś więcej niż tylko łóżko.
- Przecież równie dobrze możecie to robić na stole, podłodze...
- Przestań się zgrywać. Wiesz, o co mi chodziło.
- Przepraszam. Już będę poważna.
- Boję się, że gdy mnie przeleci, będzie nas już łączył jedynie seks. Teraz rozmawiamy, gramy razem, chodzimy na spacery, albo po prostu leżymy na balkonie i oglądamy gwiazdy. Nie chcę tego stracić.
- A skąd wiesz, że to stracisz, gdy się z nim prześpisz?
- Po prostu wiem.
- Mary, nie wszyscy są tacy jak Oliver czy Josh. Są też tacy, dla których seks jest jedynie środkiem, a nie celem. Być może Jared należy do tej drugiej grupy.
- Ale równie dobrze może należeć do tej pierwszej.
- Więc nie pozostaje ci nic innego, jak się o tym przekonać. Idź teraz do niego i zrób to, co chcesz zrobić.
- Masz rację - rzuciłam i obie wyszłyśmy. Rozstałyśmy się dopiero przed domem Jaya.
- Powodzenia. - Lisa pocałowała mnie w policzek i poszła w stronę swojej ulicy. Ja podeszłam do drzwi, wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam dzwonek.
- Dzień dobry, jest Jared? - zapytałam, widząc przed sobą panią Leto.
- Dzień dobry, Mary, wejdź, jest u siebie. - Wpuściła mnie do środka, a ja skierowałam się do pokoju swojego chłopaka. Lekko zapukałam i słysząc zaproszenie, weszłam do środka. Siedział na łóżku i grał na gitarze. Podeszłam do niego, zabrałam mu instrument z rąk i zdjęłam bluzkę.
- Co ty robisz? - zapytał, patrząc na mnie nieco skołowany.
- Ściągam ciuchy. Będziemy się kochać - odpowiedziałam, zdejmując jeansy.
- Tutaj? Teraz?
- Tutaj i teraz. - Już w samej bieliźnie usiadłam mu na kolanach i pomogłam pozbyć się koszulki.
- Ale moja mama jest w domu.
- Twoja mama nie będzie nam przeszkadzać - rzuciłam i zaczęłam całować jego nagi tors. Odsunął moją głowę od swojego ciała, podniósł ją, spojrzał mi w oczy i już zupełnie odmieniony, mocno przycisnął swoje wargi do moich, jednocześnie rozpinając mój stanik. Miał z tym jednak mały problem, więc przerwałam pocałunek i sama go zdjęłam i rzuciłam na podłogę. On w tym czasie położył mnie na łóżku i ustami zaczął pieścić moje nagie piersi. To było bardzo przyjemne, jednak chciałam w końcu poczuć go w sobie. Nie musiałam na to długo czekać, bo po czterech sekundach pozbawił mnie i siebie majtek. Na chwilę przystopował, sięgnął do szuflady, wyjął prezerwatywę, nałożył ją i zaczął robić swoje. Jęknęłam i przyciągnęłam go do siebie. Podobnie jak brat, Jay potrafił obchodzić się z płcią przeciwną. Robił to tak jak lubiłam najbardziej: intensywnie i szybko, a jednocześnie z wyczuciem. Każdy jego ruch doprowadzał mnie do szaleństwa. Razem z nim ruszało się również jego łóżko, a ja nie byłam zbyt cicha, więc Constance na pewno to słyszała, zresztą on też nieźle hałasował.
Kiedy dochodził, wypowiedział moje imię, a moje ciało wygięło się pod wpływem silnych dreszczy.
- W życiu nie powiedziałabym, że chłopak w moim wieku może być taki w łóżku!
- Jaki? - zapytał, kładąc się obok mnie.
- Zajebisty - powiedziałam i przyssałam się do jego ust.
- Ty też byłaś niezła - powiedział, gdy tylko się od niego oderwałam.
- Niezła? - zapytałam, patrząc na niego ze zdziwieniem.
- No dobra, więcej niż niezła.
- Czyli jaka?
- Zajebista. - Tym razem to on przyssał się do mnie.
- Całowaliśmy się, on mi włożył ręce pod koszulkę, zaczął dotykać mojego biustu, a ja spanikowałam - wytłumaczyłam przyjaciółce sytuację.
- Ty? Dziewczyno, przecież już od dwóch tygodni marzysz o tym, żeby się z nim przespać.
- Wiem, ale się boję. Boję się, że, jak teraz to zrobimy, on mnie zostawi.
- Tylko gej zrezygnowałby z seksu z tobą - powiedziała, kładąc mi dłonie na rękach.
- Lis, mi nie chodzi o seks. Ja go kocham. Chcę, żeby łączyło nas coś więcej niż tylko łóżko.
- Przecież równie dobrze możecie to robić na stole, podłodze...
- Przestań się zgrywać. Wiesz, o co mi chodziło.
- Przepraszam. Już będę poważna.
- Boję się, że gdy mnie przeleci, będzie nas już łączył jedynie seks. Teraz rozmawiamy, gramy razem, chodzimy na spacery, albo po prostu leżymy na balkonie i oglądamy gwiazdy. Nie chcę tego stracić.
- A skąd wiesz, że to stracisz, gdy się z nim prześpisz?
- Po prostu wiem.
- Mary, nie wszyscy są tacy jak Oliver czy Josh. Są też tacy, dla których seks jest jedynie środkiem, a nie celem. Być może Jared należy do tej drugiej grupy.
- Ale równie dobrze może należeć do tej pierwszej.
- Więc nie pozostaje ci nic innego, jak się o tym przekonać. Idź teraz do niego i zrób to, co chcesz zrobić.
- Masz rację - rzuciłam i obie wyszłyśmy. Rozstałyśmy się dopiero przed domem Jaya.
- Powodzenia. - Lisa pocałowała mnie w policzek i poszła w stronę swojej ulicy. Ja podeszłam do drzwi, wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam dzwonek.
- Dzień dobry, jest Jared? - zapytałam, widząc przed sobą panią Leto.
- Dzień dobry, Mary, wejdź, jest u siebie. - Wpuściła mnie do środka, a ja skierowałam się do pokoju swojego chłopaka. Lekko zapukałam i słysząc zaproszenie, weszłam do środka. Siedział na łóżku i grał na gitarze. Podeszłam do niego, zabrałam mu instrument z rąk i zdjęłam bluzkę.
- Co ty robisz? - zapytał, patrząc na mnie nieco skołowany.
- Ściągam ciuchy. Będziemy się kochać - odpowiedziałam, zdejmując jeansy.
- Tutaj? Teraz?
- Tutaj i teraz. - Już w samej bieliźnie usiadłam mu na kolanach i pomogłam pozbyć się koszulki.
- Ale moja mama jest w domu.
- Twoja mama nie będzie nam przeszkadzać - rzuciłam i zaczęłam całować jego nagi tors. Odsunął moją głowę od swojego ciała, podniósł ją, spojrzał mi w oczy i już zupełnie odmieniony, mocno przycisnął swoje wargi do moich, jednocześnie rozpinając mój stanik. Miał z tym jednak mały problem, więc przerwałam pocałunek i sama go zdjęłam i rzuciłam na podłogę. On w tym czasie położył mnie na łóżku i ustami zaczął pieścić moje nagie piersi. To było bardzo przyjemne, jednak chciałam w końcu poczuć go w sobie. Nie musiałam na to długo czekać, bo po czterech sekundach pozbawił mnie i siebie majtek. Na chwilę przystopował, sięgnął do szuflady, wyjął prezerwatywę, nałożył ją i zaczął robić swoje. Jęknęłam i przyciągnęłam go do siebie. Podobnie jak brat, Jay potrafił obchodzić się z płcią przeciwną. Robił to tak jak lubiłam najbardziej: intensywnie i szybko, a jednocześnie z wyczuciem. Każdy jego ruch doprowadzał mnie do szaleństwa. Razem z nim ruszało się również jego łóżko, a ja nie byłam zbyt cicha, więc Constance na pewno to słyszała, zresztą on też nieźle hałasował.
Kiedy dochodził, wypowiedział moje imię, a moje ciało wygięło się pod wpływem silnych dreszczy.
- W życiu nie powiedziałabym, że chłopak w moim wieku może być taki w łóżku!
- Jaki? - zapytał, kładąc się obok mnie.
- Zajebisty - powiedziałam i przyssałam się do jego ust.
- Ty też byłaś niezła - powiedział, gdy tylko się od niego oderwałam.
- Niezła? - zapytałam, patrząc na niego ze zdziwieniem.
- No dobra, więcej niż niezła.
- Czyli jaka?
- Zajebista. - Tym razem to on przyssał się do mnie.
.............................................................
Tytuł rozdziału: Twoja mała dziewczynka chce się pieprzyć.
Tytuł rozdziału: Twoja mała dziewczynka chce się pieprzyć.
Data pierwotnej publikacji: 13.11.2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz