Nowych czytelników proszę o jedno - zanim zabierzecie się za pierwsze rozdziały, przeczytajcie ten najaktualniejszy (KLIK). Jeśli się Wam nie spodoba, nie zmarnujecie czasu, jeśli wręcz przeciwnie, będziecie mieć motywację do przebrnięcia przez fatalne początki. Z góry dziękuję.

sobota, 10 listopada 2012

13. I love the way you lie

       Kiedy wyszłam z pokoju Jareda, wpadłam na jego mamę. Posłała mi uśmiech. Odwzajemniłam go i wyszłam. Na pewno wszystko słyszała, poznałam to po jej spojrzeniu, ale to w końcu nic złego.
            Na drugi dzień tuż po szkole Jared zabrał mnie na próbę swojego zespołu. Nadal byłam zdania, że to jednak on powinien być wokalistą, a nie Daniel. Upewniło mnie w tym usłyszenie ich wersji Negative Creep. Pod względem instrumentalnym była okey, ale wokalnie pozostawiała wiele do życzenia. Chłopak miał za cienki głos na takie wrzaski.
- I jak? - zapytał Jay, siadając obok mnie na starym wzmacniaczu.
- Szczerze? 
Przytaknął.
Wokal koszmarny.
- Skoro jesteś taka mądra, to sama to zaśpiewaj - rzucił wyraźnie urażony Daniel.
- Ja tego nie zaśpiewam, ale Jared tak.
- Ja? - zapytał Jay, patrząc na mnie jak na kretynkę.
- A jest tu jakiś inny Jared? Uwierz mi, twój głos idealnie pasuje do tego kawałka.
- Przestań - powiedział, roztrzepując mi włosy.
- Ona ma rację - odezwał się Shannon, wstając zza perkusji. - Chociaż spróbuj - zachęcił swojego brata. Jared spojrzał na Daniela, a ten kiwnął głową na znak tego, że nie ma nic przeciwko temu, by Leto stanął za mikrofonem. Shannon usiadł z powrotem na stołku, a Jay stanął na miejscu swojego kumpla i odkaszlnął.
- Słuchacie tego na własne ryzyko - rzucił i zaczął swój popis. -
This is out of our range, this is out of our range, this is out of our range and it's grown. This is getting to be, this is getting to be, this is getting to be a drone. I'm a negative creep, I'm a negative creep, I'm a negative creep and I'm stoned
!*
        Wiedziałam jedno, ten chłopak był niesamowity. Shann z dumą walił w swoją perkusję, a Daniel patrzył na Jareda z zazdrością. I wcale mu się nie dziwiłam, mój Jerry był od niego milion razy lepszy, no i przystojniejszy.
- Chyba faktycznie powinniśmy zmienić wokalistę - powiedział Shannon, gdy skończyli próbę.
- Ten kawałek mu fajnie wyszedł, przyznaję, ale nie możemy od razu zmieniać wszystkiego w zespole.
- Zgadzam się z nim! - krzyknął Jared, podnosząc się z podłogi.
- Ja popieram Shannona - powiedziałam.
- Naprawdę tego chcecie? - zapytał aktualny wokalista.
- Chcemy  - odpowiedział mu Shann. - Jared też tego chce, ale wstydzi się przyznać.
- Nie chcę - odpowiedział Jay.
- Więc zostaje tak jak jest - rzucił Dan i wyszedł.
- Ja też spadam, bo umówiłem się z Lindą - odezwał się starszy Leto i również opuścił wynajmowaną salkę.
- Dlaczego się nie zgodziłeś? - zapytałam, gdy mój chłopak schował swoją gitarę.
- Mary, proszę cię, nie męcz mnie.
- Nie męczę. Przecież sam mówiłeś, że bycie wokalistą jest twoim największym marzeniem. Od czegoś musisz zacząć.
- Wiem, ale nie jestem wystarczająco dobry. Jeden kawałek wyszedł mi całkiem nieźle, ale to nie robi ze mnie dobrego wokalisty.
- Jeden? Czy ty się słyszysz? Jesteś świetny, a Daniel ci nawet do pięt nie dorasta.
- Kocham to, jak kłamiesz  - powiedział i mnie pocałował. - A teraz coś na rozluźnienie - dodał i machnął mi przed oczami torebeczką z amfetaminą. Zażyliśmy narkotyk i już nie wracaliśmy do naszej rozmowy.


***

        - Jared! - wrzasnęła Lily na widok mojego chłopaka i rzuciła mu się na szyję.
- Mary, mogę cię prosić na chwilkę? - zapytała pani Molly, która dawniej była również i moją opiekunką w przedszkolu.
-  Tak - powiedziałam, po czym zwróciłam się do Jareda. - Poczekasz tu z nią?
- Jasne - rzucił, a ja poszłam za starszą kobietą do sali.
- Coś się stało?
- Chciałabym, abyś poprosiła tatę, żeby przyszedł do mnie na rozmowę.
- Nie wiem czy to możliwe, bo teraz cały czas pracuje - odpowiedziałam, starając się zapanować nad zbytnią ruchliwością.  - Lily coś nabroiła?
- Dzisiaj rano pobiła swojego kolegę - oznajmiła, a ja zaczęłam się śmiać. - Nie widzę w tym nic śmiesznego - dodała surowym tonem.
- Przepraszam, ale właśnie wyobraziłam sobie jak pięcioletnia dziewczynka bije pięcioletniego chłopczyka - wytłumaczyłam swoje niestosowne zachowanie.
- Ledwo co zatamowano krwotok małemu Tommy'emu, a Lily powiedziała, że dostała pozwolenie na jego pobicie.
- Dokuczał jej, więc się odegrała.
- Mam nadzieje, że państwo Marks nie wniosą skargi - mówiła, podejrzanie na mnie patrząc.
- Tata to z nimi załatwi. - Wstałam z miejsca i opuściłam salę, na której bawiły się jeszcze jakieś dzieciaki. - Lily, miałaś go tylko kopnąć - zwróciłam się do siostry, gdy opuściliśmy teren przedszkola.
- No i kopnęłam. W brodę.
- Skarbie, chłopców się nie kopie w brody tylko w...
- Ej, ej, chłopców się w ogóle nie kopie. Chłopców się kocha - wtrącił się Jared.
- No właśnie - powiedziała Lil i przytuliła się do niego. Albo mi się zdawało, albo moja siostra podrywała mojego faceta. Zabawny widok. 



***

        - Jared?
- Słucham cię - odpowiedział, gdy już siedzieliśmy na kanapie u mnie w salonie.
- A ty się oślubisz z Mary? 
Oboje spojrzeliśmy zaskoczeni na Lily.
- Nie wiem - odpowiedział zmieszany.
- No bo wiesz, jakby jednak ona nie chciała być twoją żoną, to ja bardzo chętnie.
- Ty bardzo chętnie położysz się teraz spać. 
Mała spojrzała na mnie wzrokiem pełnym gniewu.
- Nie!
- Lily, słuchaj się siostry. Idź grzecznie spać. - Wystarczyło, że odezwał się Jay, a ona od razu zmieniła się w aniołka i poszła do swojego pokoju.
- Ona się chyba w tobie zakochała - powiedziałam, siadając mu na kolanach.
- Ale ja jestem zakochany w kimś innym. - Znów przygryzł wargi w ten seksowny sposób.
- W kim? - zapytałam kokieteryjnie.
- A w takiej jednej seksownej blondynce z najcudowniejszymi nogami, jakie w życiu widziałem. Nie wiem, czy ją znasz.
- A jak się nazywa?
- Mary King.
- Mary King... Brzmi znajomo, ale jakoś nie mogę dokładnie skojarzyć . 
Jared się roześmiał  i położył dłoń na moim policzku, a następnie delikatnie mnie pocałował. Przeczesałam mu włosy palcami i spojrzałam w oczy. Były niesamowicie piękne. Wystarczyło jedno spojrzenie, by się zakochać.
- Nie patrz tak, bo zeza dostaniesz.
- O to to ty się nie martw - odpowiedziałam, przyciskając swoje ciało do jego i nasze wargi znów się złączyły. Wsadził dłoń pod moją bluzkę i delikatnie dotykał mojej skóry. Tego mi brakowało w ostatnim czasie - delikatności.
- Chodźmy do twojego pokoju - zaproponował, gdy oderwałam się od jego ust.
- Chodźmy. 
Wstaliśmy i weszliśmy na schody. 
- Jeszcze zajrzę do Lily. - Otworzyłam drzwi i gdy zobaczyłam, że mała śpi jak aniołek, z powrotem je zamknęłam.
Kiedy weszliśmy do mojego pokoju, oboje zrzuciliśmy z siebie ciuchy. Jared położył się na łóżku, a ja na nim.
- Widzę, że lubisz być na górze.
- Uwielbiam - rzuciłam i zaczęłam pieścić ustami jego tors. Mój język i wargi schodziły coraz niżej, a on zaczął się bawić moimi włosami.
- Uwielbiam zapach twoich włosów - powiedział, gdy  powrotem moja twarz znajdowała się milimetr nad jego.
- Szampon waniliowy - rzuciłam i moja dłoń zawędrowała do jego krocza. Rozchyliłam uda i zaczęło się. Powolny i delikatny początek szybko zmienił swoje tempo i intensywność. Dłońmi dotykał mojego ciała, potęgując doznania. Oboje czuliśmy ogromną rozkosz. 

W takich momentach uwielbiałam patrzeć na jego twarz, na której malowały się wszystkie odczuwane emocje. Była naprawdę niesamowicie ekspresyjna. No i ta żyłka pod lewym okiem... 
        Głośno jęknęłam, a on zacisnął dłonie na moich udach. Gdy minęło apogeum, wyczerpana opadłam na poduszkę.
- Kocham cię, Mary - usłyszałam i poczułam jego usta na swoim czole.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam, niezwykle poruszona jego słowami.
 
 

***


        Rano obudził mnie odgłos zatrzymującego się samochodu.
Cholera, Jared, wstawaj, mój ojciec wrócił z pracy! - mówiłam nerwowo, szturchając go.
- Co jest?! - pytał zaspany.
- Musisz wiać, bo jak cię tu zobaczy, to oboje będziemy mieć przesrane.
- Mary, spokojnie.
- Spokojnie? Ty nie znasz mojego ojca. - Gdy to mówiłam, w zamku przekręcał się klucz. - Jared, błagam cię.
Jay szybko się ubrał i spojrzał na mnie zakłopotany.
- Przez okno - rzuciłam, chwytając za klamkę.
- Zwariowałaś, przecież to pierwsze piętro?!
- Wylądujesz w krzakach. Nic ci się nie stanie.
- Ale jak się zabiję, to przysięgam, że cię ukatrupię.
- Okey. - Szybko go pocałowałam, a on stanął na parapecie i skoczył. Tak jak przewidywałam, wylądował w krzakach. 

Gdy upewniłam się, że przeżył, zamknęłam okno i wskoczyłam z powrotem do łóżka. Akurat ojciec zajrzał do mojego pokoju. Zawsze to robił, by sprawdzić, czy aby na pewno spędziłam noc w domu. 
Gdy zobaczył czubek mojej głowy wystający spod kołdry, poszedł do siebie. 
Tym razem mi się udało. Miałam tylko nadzieję, że Jared nie zrobił sobie krzywdy.


*To jest poza naszym zasięgiem, to jest poza naszym zasięgiem, to jest poza naszym zasięgiem i rośnie. To będzie, to będzie, to będzie warczeć. Jestem negatywnym dziwakiem, jestem negatywnym dziwakiem, jestem negatywnym dziwakiem i jestem nawalony.
.......................................
Tytuł rozdziału: Kocham to, jak kłamiesz.

Utwory "wykorzystane" w rozdziale:

Nirvana - Negative Creep  



Data pierwotnej publikacji: 18.11.2010  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz