Nowych czytelników proszę o jedno - zanim zabierzecie się za pierwsze rozdziały, przeczytajcie ten najaktualniejszy (KLIK). Jeśli się Wam nie spodoba, nie zmarnujecie czasu, jeśli wręcz przeciwnie, będziecie mieć motywację do przebrnięcia przez fatalne początki. Z góry dziękuję.

sobota, 10 listopada 2012

14. I feel dirty and cheap like I'm built from the street

        Jareda nie było w szkole, więc zaczęłam myśleć, że chyba naprawdę coś mu się stało przy tym skoku. Z ostatnim dzwonkiem wybiegłam z budynku i poszłam w stronę jego domu. Drzwi otworzył mi Shannon.
- Jest Jay? - zapytałam niepewnie.
- Jest, ale nie chce cię widzieć - odpowiedział mi pełnym powagi tonem.
- Jak to?
- Tak to. Złamał przez ciebie rękę w kilku miejscach i możliwe, że już nigdy więcej nie zagra na gitarze. 
Poczułam się okropnie, prawdopodobnie zniszczyłam mu przyszłą karierę.
- To przeproś go ode mnie - rzuciłam i już miałam wracać, gdy poczułam dłoń Shanna na swoim ramieniu.
- Jaja sobie robię, wchodź. 
Byłam nieco zdezorientowana. 
- Nic mu nie jest. To tylko skręcenie.
- Świnia! - powiedziałam, uderzając starszego Leto w ramię.
- Żebyś widziała swoją minę... - mówił, śmiejąc się w najlepsze, a ja weszłam do środka.
- Kiedyś zabije twojego brata - powiedziałam, wchodząc do pokoju Jareda.
- Pozwalam ci - odpowiedział, poprawiając poduszkę.
- Bardzo boli? - zapytałam zatroskanym głosem.
- Tylko jak ruszam, ale za miesiąc powinno być wszystko okey.
- Naprawdę przepraszam, ale uwierz, że gdybyś dostał się w ręce mojego ojca, byłoby dużo gorzej. - Usiadłam obok niego, rzucając okiem na jego podrapany policzek.
- Aż tak jest zazdrosny o swoją córeczkę? - zapytał, obejmując mnie ramieniem.
- Zazdrosny? Nigdy w życiu, po prostu... A zresztą, nie chcę o nim teraz rozmawiać.
- Dlaczego?
- Bo tego - odpowiedziałam i zaczęłam go całować. Nie chciałam, by wiedział, co działo się w moim domu i jak wyglądały moje stosunki z ojcem. 


***

Dwa tygodnie później:

        - Tu masz jej książeczkę. Dogadałem się z lekarzem i wie, że ty z nią przyjdziesz - powiedział tata, podając mi książeczkę zdrowia Lily. Biedaczka od dwóch dni gorączkowała i rzygała jak ja po imprezie.
      W przychodni, jak zwykle, była wielka kolejka, posadziłam więc siostrę na krześle i kazałam jej cierpliwie czekać. Wśród pacjentów zobaczyłam panią Leto. Ostatnimi czasy zrobiła się oschła w stosunku do mnie. Nie wiedziałam tylko dlaczego, bo przecież zawsze byłam dla niej miła.
- No proszę, kogo ja tu widzę - usłyszałam za swoimi plecami.
- Cześć, Chris - rzuciłam drżącym głosem. Od dłuższego czasu się przed nim ukrywałam, więc cholernie wystraszył mnie jego widok.
- Coś ostatnio rzadko cię widuję.
- Dom, szkoła, sam rozumiesz.
- Chyba nie zapomniałaś o tym, że jesteś mi winna kasę?
- Nie zapomniałam. - Zaczęłam bawić się palcami, by powstrzymać drżenie rąk.
- A co to za śliczny aniołek? - zapytał, wskazując na Lily.
- Moja siostra.
- Twoja siostra, powiadasz. Ma naprawdę piękną twarzyczkę, szkoda by było, gdyby coś jej się stało.
Przeraziłam się nie na żarty. Wiedziałam do czego zdolny był Moore.
- Dotknij ją, a... - zaczęłam mu wygrażać, jednak złapał mnie za rękę.
- Jeśli oddasz pieniądze, nic się jej nie stanie.
- Dobrze wiesz, że nie mam pieniędzy.
- A to pech... Ale czekaj, masz coś, co może zastąpić mi kasę. 
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. 
- Boskie ciało, kotku - wyszeptał mi do ucha, kładąc dłoń na moim biodrze.
- Zapomnij  - rzuciłam, odsuwając się od niego.
- No skoro nic dla ciebie nie znaczy życie tej ślicznej dziewczynki...
- Dobra, zrobię, co chcesz. - Musiałam się w końcu zgodzić.
- Wiedziałem. Dziesiąta u mnie. Załóż seksowną bieliznę. - Jego język dotknął mojego policzka, a mnie przeszedł dreszcz obrzydzenia. Nie żeby Chris był brzydki, bo nie był, ale od kiedy związałam się z Jaredem, nie miałam ochoty na dotyk innych facetów. Jednak teraz nie miałam wyjścia.
 

***

        Dwadzieścia minut przed dziesiątą zrobiłam makijaż i wyszłam z domu. Serce waliło mi jak szalone, ale nie było odwrotu. Nie miałam od kogo pożyczyć takiej sumy, a narastający dług niestety trzeba było spłacić.
Chris mieszkał niedaleko Jareda, co sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej.
- Wybacz, kochanie - powiedziałam, patrząc w okno Jaya i ruszyłam w stronę dwupiętrowego domu. Moore nieźle się dorobił na dilerce. Miał najpiękniejszy dom w okolicy.
- Dasz radę - rzuciłam sama do siebie i nacisnęłam dzwonek.
- No i jest moja ślicznotka. - Chris od razu złapał mnie za rękę i wprowadził do środka. - Czuj się jak u siebie. 
Usiadałam na kanapie, a ten podał mi małą tabletkę. 
- LSD.  
Włożyłam ją pod język i niepewnie rozejrzałam się po salonie. Wtedy też poczułam jego usta na swojej szyi, a dłonie na piersiach. Zamknęłam oczy i czekałam, aż towar zacznie działać.
        Gdy byłam w samej bieliźnie, usłyszałam pukanie.
- Będą nam towarzyszyć moi dwaj koledzy. Chyba nie będzie ci to przeszkadzać. 
Byłam już pod wpływem, więc  było mi wszystko jedno.
Do salonu weszło dwóch łysych gości, a Chris poprosił, żebym weszła na stół i dla nich zatańczyła. Puścił jakiś kawałek i rozpoczęłam przedstawienie. 

Muzyka wydawała mi się nabierać kształtów. Widziałam wokół siebie różne rzeczy, których w rzeczywistości tam nie było, a nie wiedziałam nawet dobrze twarzy gapiących się na mnie facetów. Słyszałam jednak każdy ich oddech, każdy okrzyk, jakby ze zdwojoną siłą.
        Po skończonej piosence, byłam już naga. Nie do końca kontaktowałam, ale czułam na całym swoim ciele ich dłonie i języki.
- Ja pierwszy - rzucił Chris i odepchnął swoich kumpli, po czym położył się na mnie i zaczął robić swoje. Gdyby nie ta tabletka, nie zniosłabym tego. Dwóch łysoli gapiło się na nas  i jeden tak się nakręcił, że zaczął sam sobie dogadzać, a efekt końcowy spłynął po mojej twarzy.
- Szkoda, że nie załatwiłeś dwóch lasek - rzucił łysol numer dwa, zamieniając się z Moore'em miejscami.
- Nie znam drugiej takiej, którą by można było zapierdalać grupowo. 
Słowa odbijały się w mojej głowie zniekształconym echem i poczułam, jak kumpel Chrisa zmienia moją pozycję. Miałam wrażenie, jakby mój umysł oderwał się od ciała. Jakbym patrzyła na to z boku.
- Faktycznie, uniwersalna suka. - Klepnął mnie w pośladek i oddał kolejnemu.
        Kiedy w końcu ten koszmar się skończył, powoli zaczynałam odzyskiwać świadomość. Była piąta rano, wszystko w środku mnie bolało, ledwo trzymałam się na nogach, więc skierowałam się do okna Jaya. Zastukałam w szybę, a on się obudził . Otworzył i wpuścił mnie do swojego pokoju.
- Co ty tu robisz o tej godzinie? - zapytał zaskoczony moją wizytą i z powrotem usiadł na łóżku. Usiadłam obok niego i zaczęłam mówić.
- Przechodziłam i... - W tym momencie zwymiotowałam prosto na jego czyściutki dywan.
- Mary, co ci jest? - spytał przerażony. Nie odpowiedziałam, bo nadal miałam odruch wymiotny, jednak już nic więcej nie wyleciało z moich ust. - Skarbie, co się dzieje? - Zgarnął mi włosy z ramienia, a ja z ciężkim sercem opowiedziałam mu to, co pamiętałam z zeszłej nocy. Gdy skończyłam mówić, spojrzał na mnie ze łzami w oczach. - Mogłaś przyjść do mnie, dałbym ci te pieniądze.
- Nie chciałam cię w to mieszać - odpowiedziałam, przecierając mokre policzki.
- Przecież jestem twoim chłopakiem.
- I nadal chcesz nim być? Nawet po tym, co zrobiłam? - zapytałam, patrząc mu w oczy.
- Tak - odpowiedział drżącym głosem.
- Przytul mnie - rzuciłam, a on mocno zacisnął wokół mnie swe ramiona .
- Już dobrze, skarbie. Przysięgam, że wykastruję skurwysyna - powiedział i przesunął dłoń po moich plecach.

.......................................................
Tytuł: Czuję się brudna i tania, jakbym była dziwką z ulicy. 



Data pierwotnej publikacji: 25.11.2010  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz