Nowych czytelników proszę o jedno - zanim zabierzecie się za pierwsze rozdziały, przeczytajcie ten najaktualniejszy (KLIK). Jeśli się Wam nie spodoba, nie zmarnujecie czasu, jeśli wręcz przeciwnie, będziecie mieć motywację do przebrnięcia przez fatalne początki. Z góry dziękuję.

środa, 14 listopada 2012

38. My sweet revenge will be yours for the taking

Claire:

        - Myślałam, że nie przyjdziesz - rzuciłam, gdy tylko Jared pojawił się w moim domu.
- Obiecałem, że przyjdę, a ja zawsze dotrzymuję obietnic.
- W takim razie chodźmy do mojego pokoju. Przygotujesz się do pozowania.
- No właśnie, co do tego pozowania, to wolałabym, żebyś zamiast mnie narysowała Mary.
- Mary?
- Tak. Chciałbym mieć jej portret.
- Jasne - odpowiedziałam, choć poczułam lekkie rozczarowanie.
- Super. To ja ją zawołam.
        Po chwili wszyscy troje byliśmy już w moim pokoju.
- Jak mam ją narysować? - spytałam, gdy byłam już gotowa do pracy. - Samą twarz? Ciało od pasa w górę?
- Całą - odpowiedział mi Jared, stając obok swojej dziewczyny. - Narysuj ją całą. Nago - dodał po chwili milczenia.
- Nago?
- Tak. To chyba żaden problem dla tak wspaniałej artystki jak ty, co?
- Żaden - rzuciłam, nieśmiało się uśmiechając.
- W takim razie możesz się rozebrać, kochanie.  - Jared usiadł w fotelu, a Mary pozbyła się ubrania, po czym ustawiła tak, jak chciał tego jej chłopak. 

Stała przed łóżkiem, jej pośladki opierały się o jego poręcz, a nogi były nieco rozchylone tak, że było widać fragment jej waginy. 
- Piękna jest, co nie? - zwrócił się do mnie Jared, który stał teraz za mną i przyglądał się powstającemu rysunkowi.
- Tak. Jest bardzo piękna - odpowiedziałam, kreśląc na papierze lewą pierś King.
- Chciałabyś jej dotknąć?
- Słucham? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Pytam, czy chcesz dotknąć mojej Mary.
- Ja?
- Tak, ty.
- Nie wiem - odpowiedziałam zakłopotana.
- Nie krępuj się. Mary lubi, jak się ją dotyka.
- Bardzo lubię - odezwała się blondynka i zmysłowo przygryzła dolną wargę.
- No dalej, Claire, rysunek nie zając.
Odłożyłam ołówek i podeszłam do Mary, która złapała mnie za dłoń i przyłożyła ją do swojej piersi. 
- Pocałuj ją - rzucił Jared, więc tak zrobiłam. Moje usta złączyły się z wilgotnymi od śliny wargami Mary. - Z języczkiem, dziewczyny, z języczkiem. 
Teraz to King przejęła inicjatywę, wsuwając język do mojej jamy ustnej. Nasze narządy smaku zmysłowo się o siebie ocierały, a moje dłonie zaciskały się na jej piersiach. 
- Claire, podejdź tu na momencik - rzucił Jay, więc oderwałam się od jego dziewczyny i podeszłam do niego. Bez ostrzeżenia przyciągnął mnie do siebie i pocałował tak namiętnie, że przeszedł mnie dreszcz. - Mary, kotku połóż się na łóżku - zwrócił się do King, po czym znów zaczął mówić do mnie. - Podobam ci się?
- Tak - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Chciałabyś się ze mną kochać?
- Bardzo.
- Więc zrób dobrze mojej dziewczynie. Ustami.
- Mam dotknąć ustami jej krocza?
- Tak. Jeśli dasz jej prawdziwą rozkosz, dam ci ją i ja. Będziemy się kochać przez całą noc, pod warunkiem, że doprowadzisz moją królewnę do orgazmu. 
        Wizja lizania krocza innej dziewczyny nieco mnie obrzydzała, ale tak bardzo chciałam kochać się z Jaredem, że przystałam na jego warunki. 
Jay usiadł tuż przy Mary, pocałował ją i kazał mi zaczynać. Niepewnie rozchyliłam jej nogi i przysunęłam twarz do jej waginy. Bardzo powoli wysunęłam język i zatoczyłam koło na na łechtaczce dziewczyny. Było to bardzo dziwne uczucie, nie podobało mi się, ale musiałam to zrobić. Objęłam jej uda i przyssałam się do jej warg sromowych. Głośno jęknęła. 
- Wsadź jej język do pochwy. - rzucił Jared, a ja zamarłam. - Nie wiesz, gdzie jest pochwa? Zaraz ci pokażę. - Wstał, odsunął moją głowę i wskazał odpowiednie miejsce, po czym wsunął tam palec. - To jest pochwa i tam masz wsadzić język. - Wrócił na wcześniej zajmowane miejsce, a ja jeszcze raz na niego spojrzałam. Na jego kolanie spoczywała głowa Mary, dłońmi masował jej piersi, cały czas namiętnie ją całując. Wzięłam głęboki oddech i znów zanurzyłam głowę między uda blondynki. Zrobiłam to, co kazał mi Jared. Mary niespodziewanie pisnęła. - A teraz zrób wszystko, żeby moja piękna Mary szczytowała.
           W końcu z ust dziewczyny wydobył się głośny jęk i coś spłynęło po moim języku.
- Spisałaś się, Claire. Zasłużyłaś na nagrodę. Rozbierz się, a ty, Mary, spadaj na fotel. - Klepnął swoją partnerkę w pośladek i zdjął ciuchy, które na sobie miał. Po chwili oboje byliśmy nadzy i gotowi do stosunku. Jared położył się na mnie i sprawnym ruchem wprowadził swojego członka. Poruszał się powoli, sprawiając, że ogarniało mnie uczucie błogości. 

 Spojrzałam na Mary, która uważnie nas obserwowała i zaczęłam pojękiwać. Jay nieco przyspieszył i moje ciało przeszedł silny dreszcz. Z ust wyrwał się głośny krzyk; Leto wyjął ze mnie swojego penisa i podszedł do Mary. Zaczęli o czymś rozmawiać. Niestety mówili zbyt cicho, bym mogła ich usłyszeć.
- Jesteś tego pewna? - zapytał nieco głośniej Jared.
- Tak.
- Jak sobie życzysz. Claire, połóż się na brzuchu.
- Na brzuchu? Po co?
- Przecież mówiłem, że będziemy kochać się całą noc, a chyba nie chcesz robić tego cały czas w jednej pozycji.
- No tak. - Zrobiło mi się nieco głupio i zmieniłam swoje ułożenie. Poczułam na sobie ciężar ciała szatyna, jego członka wchodzącego w moja wilgotną pochwę i zobaczyłam podekscytowany wzrok Mary.
- Zerżnij ją jak szmatę - rzuciła z brudnym uśmieszkiem i Jared zaczął się we mnie poruszać, ale nie tak jak poprzednio. Tym razem robił to bardzo szybko i bardzo mocno. -O tak, kochanie, pokaż jej, jak wygląda naprawdę ostry seks. Kiedy nas podglądała, bardzo jej się podobało, a jak jest teraz? Podoba ci się takie ostre rżnięcie, mała podglądaczko?
- Nie - wycedziłam przez zęby, czując okropny ból.
- Szkoda, bo Jaredowi tak i zamierza się tak z tobą zabawiać do samego rana. Prawda, misiaczku? - zwróciła się do swojego chłopaka.
- Szczera prawda, cukiereczku.
- Jared, błagam cię, przestań! - krzyknęłam przerażona.
- Nie przestanie, koteczku, możesz sobie błagać, ile chcesz.

- Nie! - wrzasnęłam i zorientowałam się, że jest środek nocy, a ja siedzę zlana potem na środku swojego łóżka i serce wali mi jak szalone. 

To był tylko sen. Kolejny nieprzyzwoity sen z Jaredem w roli głównej. 
        Wzięłam kilka głębokich oddechów i starałam się z powrotem zasnąć, jednak nie mogłam, gdyż w głowie kłębiły mi się różne myśli. 
A co jeśli oni naprawdę wiedzą, że ich wtedy podglądałam? Co jeśli Mary naprawdę będzie chciała się na mnie odegrać? 
Z drugiej strony ten sen bardzo mnie podniecił, a przynajmniej jego część. King śniła mi się już kilka razy, ale nigdy nie był to sen erotyczny, choć przyznaję, że zdarzało mi się fantazjować na jej temat. Szczególnie po tym, jak dowiedziałam się, że ona i Courtney Ravin były kochankami. Moje znajome opowiadały o tym, jak podczas jednej z imprez Courtney podeszła do Mary i nie zważając na pozostałych imprezowiczów, wsadziła jej wibrator do pochwy. Znalazła go w szafce matki gospodarza imprezy. Mary była naćpana, więc tylko rozłożyła szerzej nogi i zaczęła kołysać biodrami. Wokół dziewczyn zebrał się wianuszek gapiów, ale one miały to gdzieś. Kiedy King doszła, wzięła od przyjaciółki przedmiot i wepchnęła jej go do ust. Chłopcy zaczęli skandować i nakłaniać je do dalszej zabawy, więc Ravin podciągnęła spódniczkę, zsunęła bieliznę, oparła się na łokciach, wypięła, a Mary zaczęła penetrować jej krocze erotyczną zabawką. Zaraz potem zniknęły za drzwiami sypialni razem z trzema facetami. 
Osoba, która opowiadała w szkole całe to zdarzenie, nie widziała, co działo się za drzwiami, ale mówiła o naprawdę dzikich odgłosach. Owa orgia trwała cztery godziny. Po podsłuchaniu tej opowieści, nie mogłam myśleć o niczym innym. Piekielnie zazdrościłam tym dwóm dziewczynom, które mimo młodego wieku, miały niezwykle bujne życie erotyczne. Żałowałam, że nie byłam członkiem ich paczki. Bardzo żałowałam...



***



        - Przepraszam, ale wcześniej nie mogłem - rzucił Jared, wchodząc do mojego pokoju.
- Nie szkodzi. Coś się stało?
- Nie, a czemu pytasz?
- Jesteś strasznie przygaszony.
- Stało się, ale nie chcę o tym rozmawiać - odpowiedział i usiadł w fotelu. - Możemy zaczynać?
- Okey, tylko usiądź na taborecie, bo tu jest lepsze światło. 
Jay zmienił miejsce, a ja zaczęłam go rysować. Jak zawsze na pierwszy ogień poszły oczy. Uwielbiałam rysować ten element twarzy, szczególnie u Jareda, bo jego spojrzenie było piękne. A teraz, kiedy był smutny, wyglądało jeszcze piękniej. 
        - Przepraszam cię na chwilę - oznajmiłam, gdy tylko usłyszałam telefon. Jako że nie było w domu rodziców, musiałam zejść na dół odebrać. Jak zwykle pomyłka. Weszłam do kuchni, nalałam sobie i swojemu modelowi soku, wzięłam ciastka i wróciłam na górę.
- Dzięki. - Jared lekko się uśmiechnął i wziął pierwszy kęs. Kiedy przeżuwał, uwidaczniał się mocny zarys jego kości policzkowych, co wyglądało niesamowicie seksownie. Jednak z jego oczu nadal bił smutek. Byłam ciekawa, co go trapi. Szczerze mówiąc, miałam cichą nadzieję, że może pokłócił się z Mary.
- Naprawdę nie chcę być wścibska, ale jeśli coś cię trapi, będzie ci lepiej, jak się wygadasz.
- Nawet jak się wygadam, to nie przestanie mnie to dręczyć.
- Zawsze możesz spróbować. 
Przez chwilę milczał, po czym napił się soku, wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- Chodzi o Mary.
- Rozstaliście się? - zapytałam z ogromną nadzieją na to, że odpowiedź będzie twierdząca.
- Nie. Trzy dni temu zgwałcił ją znajomy jej ojca. Nie było mnie przy niej, pozwoliłem, by do tego doszło. Jak o tym myślę, mam ochotę obić sobie ryj. Powinienem ją chronić przed krzywdą, a nie zrobiłem tego. Pozwoliłem na to, by ten sukinsyn jej to zrobił.
Z jego oczu spłynęły łzy. Automatycznie do niego podeszłam i przytuliłam.
- Dlaczego akurat ona?  Dlaczego moja Mary?
- Przykro mi, bardzo mi przykro - rzuciłam i zrobiłam możliwie najgłupszą rzecz, pocałowałam go. 

Zamarł. Nie odwzajemnił pocałunku, po prostu mnie od siebie odsunął.
- Nie zagalopowujmy się tak z tym współczuciem. Wracajmy do pracy. - Przetarł oczy, a ja kompletnie zawstydzona i zażenowana usiadłam przed rozpoczętym portretem. Było mi głupio, strasznie głupio. Zauważył to. - Spokojnie, Claire, udam, że tego nie było. Nie chcemy, żeby spotkały cię jakieś nieprzyjemności i również nie chcemy psuć naszej koleżeńskiej znajomości, więc oboje będziemy udawać, że nic się nie stało, okey?
- Okey  - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem. Targały mną mieszane uczucia. Z jednej strony czułam ulgę. Przecież mógł zwyzywać mnie od najgorszych, wyjść i nigdy więcej już się ze mną nie spotkać, lub co gorsza, powiedzieć King o tym, co zaszło. Gdyby się dowiedziała, skończyłabym gorzej niż ruda Nel. Nie miałam co do tego najmniejszych wątpliwości. Fakt, że została niedawno zgwałcona, mógł jeszcze spotęgować jej agresję. No, ale z drugiej strony liczyłam na to, że Jared odwzajemni pocałunek, że zrobi to tak, jak w moim śnie. Że położy mnie na łóżku i pozbawi dziewictwa. Że będzie się ze mną kochał, dopóki oboje nie opadniemy z sił. Jak zwykle się przeliczyłam. Jared dał mi jasno do zrozumienia, że przyjaźń to jedyne, co może nas łączyć. 

 Zacisnęłam powieki, wzięłam głęboki oddech i udawałam, że wcale mnie to nie bolało.   





Mary:

        Od tamtej trefnej nocy minęły cztery dni. Za każdym razem, gdy przebywałam w salonie, ogarniał mnie paraliżujący lęk. Miałam wrażenie, że zaraz zostanę powalona na podłogę i obdarta z godności. Nie mogłam pozbyć się tych okropnych wspomnień. Przytłaczały mnie, sprawiały, że nienawidziłam samej siebie, że czułam się brudna. Nie czułam się bezpiecznie w swoim własnym domu. Prawdę mówiąc, ten dom przestał być dla mnie bezpiecznym miejscem w dniu, kiedy po raz pierwszy dostałam od ojca, ale wtedy bałam się tylko jego, tamtej nocy zaczęłam bać się i innych. Bałam się, że ktoś znów tam wejdzie i wyładuje na mnie swoje napięcie seksualne. Już dużo bezpieczniej czułam się w pracy, dlatego też postanowiłam skrócić sobie urlop. 

Ubrałam buty, odpaliłam papierosa i ruszyłam do baru. Kiedy dotarłam na miejsce, podszedł do mnie Stevie.
- I jak się trzymasz?
- Dobrze - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - To była zwykła grypa.
- Nie musisz kłamać. Wiem, co się stało i naprawdę mi przykro. Od dziś osobiście będę odwoził cię po pracy do domu i upewniał się, że nic ci nie grozi. Nie myślałaś czasem o rozmowie z psychologiem? Moja znajoma też kiedyś została zgwałcona i rozmowa ze specjalistą bardzo jej pomogła.
- Skąd o tym wiesz?! - zapytałam zszokowana.
- Valley mi powiedział. 
Już miałam zapytać, skąd wiedział o tym tamten facet, gdy przypomniałam sobie, kto jeszcze nosił takie nazwisko i wszystko stało się jasne. Jared złamał obietnicę. 
- Wszystko w porządku? - zapytał zatroskanym głosem Stevie.
- Muszę na chwilę wyjść  - wydukałam i nie czekając na jego reakcję, opuściłam lokal i ruszyłam w kierunku szkoły. Za dziesięć minut Jay miał kończy lekcje, więc nie było szans, że mi się wymknie. 

        Pod budynek zaszłam równo z dzwonkiem i stanęłam przy samochodzie swojego chłopaka.
- Jak mogłeś mi to zrobić?!  - wrzasnęłam, gdy tylko Jared zjawił się na szkolnym parkingu. - Ty pieprzony złamasie! - dodałam i uderzyłam go w twarz.
- Za co?! - wrzasnął, łapiąc się za zaczerwieniony policzek. - Co ja ci takiego zrobiłem?!
- Powiedziałeś jej. Powiedziałeś tej szmacie o tym, co się stało! - Po raz kolejny próbowałam go uderzyć, jednak udało mu się zablokować mój cios. - Obiecałeś, że nikomu nie powiesz. Obiecałeś  - wydukałam i zalałam się łzami.
- Przepraszam - rzucił i mnie do siebie przytulił, jednak szybko wyrwałam się z jego uścisku.
- Ufałam ci, a ty mnie zawiodłeś. 
W tym momencie w polu widzenia pojawiła się Claire, więc niewiele myśląc, ruszyłam w jej stronę, jednak Jared w porę zorientował się w czym rzecz i ruszył za mną, po czym skutecznie mnie unieruchomił. 
- Już nie żyjesz, ty kurwo! Zabiję cię, rozumiesz?! Zabiję! - wrzasnęłam w stronę blondynki, która wystraszona uciekła z parkingu. - A ty mnie nie dotykaj, ty pieprzony gnoju - warknęłam do Leto i ten mnie puścił. - Jesteś pieprzonym chujem. Pierdolonym fiutem. Nienawidzę cię! Nienawidzę ciebie i tej twojej przyjaciółeczki. Nienawidzę! - Popchnęłam go i ruszyłam przed siebie.  - A wy na co się gapicie, zasrane kurwy?! - zwróciłam się do grupki, przyglądających się całej sytuacji dziewczyn, które automatycznie się rozeszły. 
        Z nerwów nosiło mnie tak, że miałam wrażenie, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. Postanowiłam więc udać się w dobrze znane mi miejsce. Jak zwykle zapukałam pięć razy, po czym drzwi się otworzyły i mogłam wejść do środka.
- To co zawsze? - zapytał facet w czarnej skórze i spranych jeansach.
- Nie. Dzisiaj chcę amfę - odpowiedziałam i wyjęłam z kieszeni pieniądze. Doszło do standardowej wymiany i opuściłam stary budynek. Zaraz po tym schowałam się na tyłach magazynu, wciągnęłam całą zakupioną przed chwilą amfetaminę i wróciłam do baru. Tam po kryjomu wypiłam trochę wódki i zupełnie wyluzowana zaczęłam obsługiwać gości. Byłam tak naładowana energią, że robiłam to tanecznym krokiem, zachęcając do pląsów pozostałe pracowniczki.
- Mary, lepiej będzie, jak wrócisz do domu.
- Ale ja nie chcę, ja się tu świetnie bawię - odpowiedziałam szefowi i starałam się go wyminąć, jednak nie udało mi się. Już po chwili siedziałam w jego aucie i jechałam w stronę domu. - Sama się odprowadzę - powiedziałam i wygrzebałam się z samochodu.
- Nie musisz jutro przychodzić do pracy, jeśli nie czujesz się jeszcze na siłach.
- Siły to ja mam dużo, złociutki. Do zobaczyska, szefuńciu! - Zaśmiałam się, po czym weszłam do domu. - Witam szanownego ojczulka i jego piękną towarzyszkę. Widzę, że szykujecie się na mały numerek. Nie macie może ochoty na trójkącik? Jestem tak podjarana, że szok.
- Raczej najarana - rzucił gniewnym tonem ojciec.
- Spokojnie, tatuśku, tylko żartowałam. Chociaż chętnie zajęłabym się cipeczką twojej koleżanki. Gdybyś miała ochotę, słonko, to będę w swoim pokoju. Jestem naprawdę świetna, jeśli chodzi o oral - plotłam, co mi ślina na język przyniosła i nie do końca to kontrolowałam. Spojrzałam jeszcze raz na szatynkę, po czym zaczęłam śpiewać.  - Your mouth so hot, your web I'm caught, your skin so wet, black lace on sweat.*



***



        Kiedy się obudziłam, poczułam, że moja poduszka jest mokra od śliny. Odsunęłam się od niej z obrzydzeniem, po czym wygrzebałam się z pościeli. Nadal miałam na sobie koszulkę i jeansy, a na stopach buty. 
 Spanie w butach, faktycznie bardzo mądre. 
        Usiadłam na brzegu łóżka i powoli zaczęłam dochodzić do siebie. Przypomniałam sobie też o akcji na parkingu. O wyzywaniu Jareda i grożeniu Claire. Owe groźby to nie były tylko puste słowa. Kiedy nadarzy się okazja, dziewczyna dostanie za swoje. Pieprzona plotkara. 
        Wstałam z miejsca i zeszłam do kuchni. Ojciec właśnie jadł śniadanie. Bez słowa wyjęłam z szafki płatki i usiadłam na przeciwko niego. 
Od paru dni myślałam o tym, co powiedział, kiedy myślał, że spałam. Prawdę mówiąc, miałam nadzieję, że dzięki temu możemy być rodziną, tak jak kiedyś, więc gdy tylko zjadłam swój posiłek, zwróciłam się do niego:
- Mogę cię o coś zapytać?
- Skoro musisz, to pytaj.
- Traktujesz mnie tak, bo za bardzo przypominam ci mamę?
- Co?! - zapytał zaskoczony. - Skąd taki pomysł? Jak możesz w ogóle porównywać siebie do tak wspaniałej kobiety?!
- Ale przecież sam mówiłeś, że bardzo ci ją przypominam.
- Kiedy tak mówiłem?
- W niedzielę. Przyszedłeś do mojego pokoju i zacząłeś do mnie mówić. Myślałeś, że śpię.
- Śniło ci się - rzucił chłodnym tonem. - Od tych narkotyków masz już jakieś durne omamy.
- Ale przecież przyszedłeś i nawet mnie pocałowałeś - mówiłam już nieco zmieszana.
- Pocałowałem? Żarty sobie stroisz? Wolałbym zeżreć gówno niż cię pocałować. Naprawdę masz nierówno pod sufitem. 




*Twoje usta takie gorące, wpadłem w twoją sieć, twa skóra taka mokra, czarna koronka na pocie.
...........................................................
Tytuł rozdziału: Dopadnie cię moja słodka zemsta.
 


Data pierwotnej publikacji: 14.05.2011  
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz